Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Nie 12:50, 08 Kwi 2007    Temat postu:

Nicole Kidman Blowjob!
http://Nicole-Kidman-Blowjob.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1114684
Voldo
PostWysłany: Śro 0:33, 14 Mar 2007    Temat postu:

Thomas idąc juz równo z Traperem, odpowiada...
_"ha, a to dobre.. nie chciało Ci sie złapać... i picie w barze to raczej zrozumiałe ze maskę sie zdejmie.. i pytasz czy ie z Tobą ?, oczywiście że tak, co mam ciekawszego do roboty... niż dalrza rozmowa z swoim towarzyszem... a tak swoją drogą to cały czas chodzi mi po głowie karabin przeciwpancerny.. a doikładniej wiem ze jest PTRS - to jest dobra broń tego typu i coś tam o niej wiem, bo sie interesuje ogólnie tym motywem..."
powiedzał Thomas, radosnym i otwartym głosem...
Kayas
PostWysłany: Śro 0:00, 14 Mar 2007    Temat postu:

- Bo nie chciało mi sie łapać. Tu nie jest az tak źle, pozatym idę do baru, nie bede pił w masce. A propos, idziesz ze mną?
Voldo
PostWysłany: Wto 22:43, 13 Mar 2007    Temat postu:

Thomas, dojechał na miejsce wzioł spokojnie maske, załozył, nie chciał ryzykowac.. poczym ruszył z traperem, gdy go dogonił powiedzał
-"czemu to zrobiłeś, czemu dałeś masce upaść ?"
gucio
PostWysłany: Pon 16:18, 12 Mar 2007    Temat postu:

Potrząsnąłem pasazerem. Oznajmiłem mu:
- Wysiadka cwaniaczku... Jak na razie przerwa w podróży. Idź rozprostować kości i załatw dwie maski przeciw-gazowe.
Wysiadłem z samochodu po czym wyciągnałem z tylnego siedzenia szmatkę i zacząłem czyscić mój samochód. Zaraz potem siadłem do srodka i zamknąłem się w nim. Wyciagnąłem pistolet i zaczałem go obracać w rękach. całe szczeście nie był odbezpieczony... Czekam na pasażera z myślą ze jednak trza by cos zjesć. Myślę:
" Jak tylko wróci to go wyślę po jakies zarcie. Co ja kierowca mam siedziec głodny?"
Kayas
PostWysłany: Nie 21:51, 11 Mar 2007    Temat postu:

Pozwloliłem macse upaść na ziemie.
- Dzięki, lala.- mruknąłem, podnosłem maskę i wrzuciłem do plecaka. Zacząłem rzoglądać sie za barem...
RevaN
PostWysłany: Nie 19:15, 11 Mar 2007    Temat postu:

Sporo czasu zleciało na waszej konwersacji...

- Załócie maski. - mruknęła ruda dziewczyna, a inni jak na zawołanie włożyli maski przeciwgazowe..
- Dojeżdźamy do baton Rogue - stwierdził ktoś. - Nie macie masek? - mruknął Christof.

*** Tom ***

Jechałeś spokojnie, facet, z którym jedziesz wydawał się spać całą drogę. Tylko raz, może 2 dawało mu się znać, że siedzenie nie jest zbyt wygodnym miejscem do spania.

Zbliżał się wieczór. Karawana licząca kilkanaście wozów dotarła do maista nad rzeką Missisipi. Miasto to wyglądało na zadbane, przynajmniej wyglądało. Nikt nie zdawał się zwracać uwagi na jakieś świństwa leżące niedaleko beczek, między budynkami itd., zniszczone samochody robiły za mur od strony rzeki, budynki wyglądały, jakby miały się za chwile zawalić, jednak wszyscy wchodzili do nich chętnie, a w szczególnosci, do takiego dużego, białego bloku na srodku placu, gdzie byly zaparkowane trucki.

Karawanę przywitała spora grupa mieszkańców, mogłoby się wydawać, ze nawet wszyscy. Wszyscy pomagali przenosić skrzynie z żywnością, wszyscy toczyli jakieś beczki z wozów do magazynów, słowem, święto. Zebraliście się wszyscy na placu przed białą budowlą.

- Wyruszamy za 2 dni. - odrzekł przewodnik karawany, który stał na prowizorycznym podwyższeniu. - Na oko, tak koło 17, radzę się nie spóżnić, następny przystanek - Jackson!

Wszyscy wzbili brawa, ale szybko się rozeszli... Powietrze było okropne, i ciężko się oddychało, a trujące opary ograniczały widoczność...

Nagle podszedła do was dziewczyna, ta, która siedziała z informatykiem i traperem w jednej ciężarówce.
- Jesteście idiotami, ale macie szczęście, łapcie te maski przeciwgazowe, potem mi się odwdzięczycie... - i zostawiła was z tępym wyrazem twarzy na środku placu.
Kayas
PostWysłany: Nie 15:08, 11 Mar 2007    Temat postu:

- ja strzelam tylko z krótkiej i z kusz. Karabin przeciwpancerny mowisz... może być sajgon. jak tylko zobaczę kolesia z czymś takim, zabiorę mu to, i pokombinujemy, jak sie tym strzela.
Voldo
PostWysłany: Nie 13:53, 11 Mar 2007    Temat postu:

Thomas sie wyraźnie zaśmiał.
-"ah, znam to jest to dośc popularny motyw wśród monerów... i swoja droga całkiem ciekawy..., nie chcesz czytać, ok, nie bede sie narzucał, ale mówisz ze ty możesz mnie nauczyć ciekawych rzeczy..., ah, na posterunku zostałem doskonale przeszkolony w zakresie obsługi maszyn i elektroniki... to jest moja posja nauczyłem sie też tam programować, nauk ścisłych i oczywiście czytać i pisać... ale chętnie nauczę sie posługiwać bronią palną... strzelać z np. pistoletu, rewolweru, karabinu samoczynnego, karabinu przeciwpancernego... na tym mi zalerzy o to jest też jeden z mijo celów, podróży..."
powiedzał Thomas, z nadzieją jakiejś nauki...
Kayas
PostWysłany: Nie 13:40, 11 Mar 2007    Temat postu:

- Kiedyś jakiś monter powiedział mi, ze instrukcja jest dla... opoiwadąłem wam, ot ten nowojorczyk z winem, co go zabiła techmorwa. Nie potrzebuję umiec czytać. Za to ja mógłbym cie sporo nauczyć o życiu. Np. czym sie różni niedźwiedź mutant od zwykłego. Kiedy rzbe uciekać, a kiedy strzelać. Tego cie. na posterunku nie uczyli?
Voldo
PostWysłany: Nie 13:35, 11 Mar 2007    Temat postu:

Thomas dokładne przyglądał sie rozmówcy (juz tej mordy nie zapomni..)
-"hmm, to nawet ciekawe zajecie tak sądze z tego co u mówisz... moja praca chyba nie jest aż tak Ciekawa... trudno mi powiedzeć... mówisz ze nie specjalnie czytasz... w tych czasach to raczej zrozumiałe.. ale wiesz mogę cię nauczyć czytać i pisać w naszym jęsyku oczywiście... jestem monterem więc czytć musze chociarzby instrukcje obsługi lodówek... i z chęcią ci pomogę co ty na ten układ ?"
powiedzał Thomas z dośc radosna miną...
Kayas
PostWysłany: Pią 22:21, 09 Mar 2007    Temat postu:

- Jestem myśliwym- nie bawie sie w ekskluzywne towary- jedzenie, picie, okrycie i miejsce do sapania załatwiam sobie sam. Leki i tornado kupuję za nadwyzki w mięsie i skórach. Alkohol tylko jesli wpadnie mi w ręce, starm sie popadać w jak najmniej nałogów. Ot, cała moja praca. Właściwie to nie praca, to życie. Molocha mam gdzieś, bo nei da sie go zjeść ani sprzedać.
Przyjrzałem sie mu uwazniej. Traperze... jak dzieciak...
- I coś ci powiem. Nie umiem czytać. Znaczy, troche umiem, ale sporo zapomniałem. Nie umiem czytac, ale mi to nie rpzeszkadza. Ani tu, ani po drugiej stronie tornado nie czytuję.
Voldo
PostWysłany: Pią 21:41, 09 Mar 2007    Temat postu:

Thomas, siedzał juz spokojne poczym jakby coś mu zaświtało, powiedzał
-"Missisipi to przecierz krtaina z pasem śmierci... tą zupełnie zartutą przestrzenią przy tej rzece, hmm, to nie najlepiej, trzeba pomyśleć nad jakoś maską przeciw gazową by nie paśc trupem..., i odpuśc sobie traperze alkochol... to raczej nie pora juz tytoń był by lepszy..." a tak wogle to czym sie zajmujesz dokładnie traperze bo nie do końca rozumiem zawód ?"
powiedzał Thomas z zaciekawieniem...
Kayas
PostWysłany: Pią 17:44, 09 Mar 2007    Temat postu:

- Mutki. I mokro. A tak, to jedna wielka nuda. Nikt tam nie mieszka, poza paroma mutkami i bandą świrów. Wcale nie cche tam jechać, ale najbliży objazd jest an forncie, ew. wodą do neodżungli. Kawał cienki. To nie czasy na śmiech.
Rozaprłem sie wygodniej
- Ma ktoś alkohol!?
Voldo
PostWysłany: Pią 0:27, 09 Mar 2007    Temat postu:

Thomas, miał dość nie zrozumiały wyraz twarzy,
-"hmm, nie do konca wiadoma czy moloch jest tak daleko..., ale nawet masz racje na obecna chwile nie mamy co sie nim tak przejmować, ale nie należy go zupełnie lekceważyć... ale moloch teraz nie jest najwarzniejszy, i tak jeszcze to propo życia to zauwarz też nie na świecie jest różnie i ty nie ma co zaprzeczać... a tak wolgle słyszałes kawał o blondynce ?, nie..., no to posłuchaj: dlaczego blondynka leży w pośiniaczonym pempkiem...?, nie wiesz.., bo blondyn jeszcze głupszy..."
po tych słowach Thomas wybuchł śmiechem nie patrząc na resztę i gdy sie cuspokoił dodał
-"zawsze leje z tego kawału, taki prostu a mnie straszne bawi..., i tak wolge to co jest ciekawego w missisipi bo sam nie wiem dkoładnie... ?"
zapytał Thomas, juz spokojny, lecz optymistyczny, rozmówce, trapera.
Kayas
PostWysłany: Pią 0:11, 09 Mar 2007    Temat postu:

- Jestem z południa, z Florydy. Całe moje życei jest przesrane, wygnali mnie gangsterzy, mieszkałem na bagnach i polowałem. Skończyła sie ziwerzyna, więc przeprawiam sie do teksasu zapolować na co innego. Moloch jest daleko, i tak wolę o nim myśleć.
Voldo
PostWysłany: Pią 0:08, 09 Mar 2007    Temat postu:

Thomas siedzał i wydać było ze cos go wyraźnie rozbawiło..., odpowioedzał
-"ha, jak tak bedzesz podchodził do spraw z molochem to napewno go nie pokonamy, a ja pochodze z posterunku, miasta, które zyje walką z molochem, i nie czest bywam na południu i nie wiem co bedze w missisipi... a jestem ttu bo walcze z molochem na własne rękę i chce sie nauczyć kilku rzecze których nie mogłem sie nauczyć na posterunku jako technik... a ty co powiesz o sobie, kozaku... ?"
Thomas siedzał uśmiechnięty...
Kayas
PostWysłany: Pią 0:03, 09 Mar 2007    Temat postu:

- Zgineimy zanim chociarzby zobaczymy molocha, na co nie mam ochoty. Nie pokonanmy go za naszego życia, wiec po co sie męczyć? Lepiej módl się, żeby przeżyc nad Missisipi... Swoją dorgą, często bywasz na południu, kowboju? Skąd jestes i oc tu robisz?
Voldo
PostWysłany: Czw 23:59, 08 Mar 2007    Temat postu:

Thomas siedzał wyprostowany i zwrócony w stronę rozmówcy, trapera w bezpiecznej odległosci od niego, mówił:
-"hmm, ale ten świat nie jest to konca taki zły i wystarczy samemu być naprawde człowiekiem ze stylem i bedze sie jednocześnie człowiekiem z pewnym respektem i wielomaq związanymi z tym właściwościami, ale mówiąc prościej nie możemy sie poddawać ze ten świat jest nie do naprawienia bo kto bedze wtedy stawiał opór molochowi... ?"
Thomas nie zwrócił wiekszej uwagi na wtrącenie o alkocholu... siedzał, uwarzne obserwował swego rozmówcę, trapera i trząsł z nawyku jedna nogą...
Kayas
PostWysłany: Czw 23:45, 08 Mar 2007    Temat postu:

- Masz rację, cfaniaku. Masz cholerna rację. Ale żadko kiedy jets szansa uratować komuś tyłek. I nie kazdy sie o tym dowie. Na tym świecie nie jest ważne, co jest, co ludzie myślą, ze jest. A wogóle to tak na sucho gadamy... Hej, ma ktoś cos mociejszego?
Spodobał mi sie ten facet. Zdjąłem kepi i rzuciłemw kat, obok mjego plecaka i resztek kozy. Poluzowąłem pasek i usiadłem, opierajac sie o bok cieżarówki.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group