Autor Wiadomość
Kayas
PostWysłany: Czw 23:32, 22 Lut 2007    Temat postu:

- Jetsemm wesoły Romek! Szukam tematu do nowej pieśni, a z bandami tkai jak wy zawsze cos sie trafi!
Grajek wesoło zaintonowął jakas pieśń. Opowiadała o rycerzach walczących za wolniość. Durnota.
RevaN
PostWysłany: Nie 1:19, 21 Sty 2007    Temat postu:

- Spadaj, ja śpie! - odrzekł Glorim, który polerował jakąś szmatka rdzawe plamy na swoim pancerzu, które wydawały się umyślnie wykute w nim.
- Właśnie człowieczek, coś ty za jeden? Wcale nie mam ochoty spać, przecież może nam poderżnąć gardła we śnie! Ja to robie tylko dla kasy!
gucio
PostWysłany: Sob 21:31, 20 Sty 2007    Temat postu:

Próbuję rozpalić ognisko. Co chwilę patrze na nowego towarzysza. Mówię do niego:
- Skąd jestes wesoły grajku? Co ty tutaj robisz?
Zaraz potem lookam na ciało elfa i mówię:
- Moze go zastąpisz? Co umiesz? Weź jego łuk i naucz się strzelać.
Pytam się glorima:
- Jak myslisz... Przyda się na coś? Moze nam podśpiewywać... A zresztą. Idę spać.

Kłade sie na posłaniu. Obok siebie w pochwie kładę miecz. Zastanawiam się skąd nagle się tu wzięły dziki i kto będzie pełnić wartę. Jeszcze nie śpiąc pytam się:
- Gloriiiiim...?? Będziesz pełnić wartę przez dwie godzinki? Jesli nie to postaw człowieczka. Ja się przespie więc mnie zbudx jak się skończy Twoja warta.

Kłade się i próbuje zasnąć. Rozmyślam to o nagrdodzie to o elfie to o nowym towarzyszu...
Morter de Lunarus
PostWysłany: Pią 19:53, 19 Sty 2007    Temat postu:

Jesteście trochę zdziwieni tym co zaszło... Wstrząśnięci to złe słowo, ale jednak coś jest nie tak.. Daliście się zaskoczyć... Było was 3 jest już dwóch, choć może macie nowego kompana... Ciało elfa wiszące wciąsz na drzewie, przybite do niego kłami dzika wciążwisi(nikt go niezdjoł nawet...) i przypomina wam, że musicie się strzec... Wy jednak tymczasem zachowujecie się niefrasobliwie... Zbieracie chrust na ognisko sprawiacie świnie, rozmawiacie z pzbyszem niepomni tgo co się stało...
Czy tej nocy wystawicie tartę? czy zostaniecie w tym miejscu, czy po posiłu wyruszycie dalej? Czy weźmiecie ze sobą przybysza?
Wszstko zależy od was...
gucio
PostWysłany: Pią 17:12, 19 Sty 2007    Temat postu:

Wstaję i otrzepuję się.
Patrze się to na cielsko swini, to na krasnoluda, to na nowego towarzysza podróży, to na śmiesznie wyglądające szczątki elfa.
Mówie:
- Żal mi go ale chętnie sprzedam ten łuk...
Podchodze do ciała po czym zabieram łuk i inne kosztowności. Mówię do krasnoluda:
- Glorimie... Przyjmiemy do swojej kompanii tego wesołego człowieczka... - zniżam głos do szeptu - oczywiście nie dostanie nic z wynagrodzenia chyba ze to co da mu starzec. A dzisiaj zjemy sobie pieczonego swiniaka... Pomózcie rozpalić ogień inaczej nici z żarełka...
RevaN
PostWysłany: Czw 13:57, 18 Sty 2007    Temat postu:

Krasnal zauważył, jak ogromna świnia wpada na jego towarzysza. Podszedł do nich, i zmierzył ją z obucha prosto w świńską morde kreatury, po czym znowy przymierzył jej w bok, i doprawił kopniakiem, aby odsunęła się z człowieka.
Morter de Lunarus
PostWysłany: Śro 22:45, 10 Sty 2007    Temat postu:

PZS
Revan, weź go tam wyciągnij spod tej świni...
jak wyciągniesz, to to skasjue...
gucio
PostWysłany: Śro 22:26, 10 Sty 2007    Temat postu:

PZS.
A napisałbyś co sie stało z tym cielskiem co na mnie leżało? Nie wiem co napisać... Nie wiem w jakiej sytuacji się znajduję.

...

POST W EDYCJI... PROSZE O WYROZUMIAŁOŚĆ!!!
Kayas
PostWysłany: Wto 17:32, 09 Sty 2007    Temat postu:

Banda konowałów stała nieopodal, bawili się ze świnią. Ale durni- pomyślałem poczym zdjąłem lutnię i zagrałem kilka akordów.
- "Dzień dobry, cześć, i czołem! Pytacie skąd się wziąłem? Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek! A w domku...
PZS
http://youtube.com/watch?v=MckV87tcl8M - motyw wejściowy mojej postaci + żarcik polityczny
WDS
- A wy? Coście za jedni?- spojrzałem na nich z głupiośmiesznym uśmiechem. Widać było, że niezbyt czaję, co tu się przed chwilą wydarzyło…
Morter de Lunarus
PostWysłany: Pon 21:35, 08 Sty 2007    Temat postu:

Ogromna świnia biegła na elfa... Ten niewiedział co zrobić, był mocny w gębie, ale słaby w działaniu... Stał i... Puściły mu zwieracze i pęcheż... Stał z rozdziawioną gębą w kałuży moczu i własnych ekskrementów, gdy kły dzika przeszyły jego trzewia i przybiły go do drzewa... Na szczęście dla reszty drużyny kły wbiły się w pieńi dzik wił się unieruchomiony... W tym samym czasie z drugiego drzewa zeskoczył jakiś kolorowo ubrany jegomośćz lutnią na plecach...


(niewysilam się tym razem... Ale niebawem zaczne...Howk jeśli chcesz grać - nowa postać... Kayas - jedziesz...)
gucio
PostWysłany: Śro 18:09, 03 Sty 2007    Temat postu:

Nie wiedząc co się stało zaczynam się szamotać aby wyjść spod cielska. Krzycze...
- ELFIE!!!! Może byś to tak ze mnie zdjął?
Jednak nie wiem ze elf ma co innego do roboty. Więc czekam. Nie wiem gdzie znajduje się mój miecz bo wypuściłem go z rąk. Próbuję się za nim rozejrzeć i wogóle ustalić w jakiej jestem pozycji. Próbuje się wydźwignąć, podnosząc dzika na swoich ramionach. Jeszcze nie mam świadomości co się dokładnie stało...
W mojej głowie kotłuja się myśli...
- kKto te dziki na nas napuścił?
- Co się stało z Glorimem? Miałem wrażenie jakbym słyszał jego krzyk... Zaraz potem łupniecie.
- jak to się potoczy?
- Czy jeszcze kiedyś napiję się gorzały.
- Nie rozkleaj się...
Zaczynam wrzeszczeć...
- DO BOJU RODACY!!!
W tym momencie całą siła napieram na ciało dzika, próbując je podnieść po raz kolejny...

PZS.
Morter... Czy ja coś powiedziałem??
RevaN
PostWysłany: Śro 16:50, 03 Sty 2007    Temat postu:

PZS

Kij z tym xD

WDZ

Krasnal starała się odbic uderzenie dzika, lecz niestety, nie udało to mu się.
- Arght! Zaraz... - Glorim zlapał się za bok - zaraz tego pożałujesz, przebrzydła bestio!

Rana była dość poważna, lecz to jeszcze bardziej rozjuszyło krasnoluda. Chwycił, choć z trudem, gdyż rana szczypała go mocno, swój młot, rozejrzał sie za przeciwnikiem, i zobaczył dzika, który szarżował na elfa. Dość szybko, jak na swój stan, przebiegł dystans, jaki dzielił go od elfa i stanął przed nim. Zaparł się swoim młotem od tylu, i odepchnął się w chwili, gdy zwierz był kilka metrów od niego przy okazji przenosząć siłę uderzenia po prawej stronie, więc zamachnął się od tyłu poteżnie i rąbnął zwierza w prawy bok potężnie.
Morter de Lunarus
PostWysłany: Śro 11:33, 03 Sty 2007    Temat postu:

PIerwszy dzik jakby niezważał na niebezpieczeństwo, jakby niewidział wogóle wbitego w ziemię miecza biegnie na Rendalusa... Ten z całej siły zapiera się o miecz... Niewiele to jednak daje... Dzik samym środkiem pochylonej głowy z całej siły uderza w miecz... Siła była tak duża, że ostrzeweszło głęboko w czaszkę... Energia uderzenia była ogromna... Mało niepogruchotało Randalusowi rąk... Musiał zmiejszyć nacisk na miecz i to był błąd... Ogromne ciało bestii siłą rozpędu zwaliło się na niego przygniatając kilkuset kilogramami(wyeliminowany z walki na jakiś czas) Drugi dzik podjoł walkę z Glorimem. Biegł zakosami tak, że Glorim niewiedział z której strony zaatakuje. W końcu bestia ruszyła przebieając obok. Glorim myślał, ze głupi knur go poprostu minie. Chciał zadać cios i [rzez to się odsłonił, wtedy dzik szarpnoł głową i ogromna szabla przeorała glorimowi bok zadając może nie śmiertelne, ale dość poważne i z pewnością bolesne obrażenie... Dzik zawrócił i ruszył na elfa...


{RevaN jeszcze raz tak krutki post po tak długim czasi, a będziesz szykował nową postać... Gucio - to nic osobistego}
RevaN
PostWysłany: Pią 2:02, 29 Gru 2006    Temat postu:

Atakuje dzika.

(Sorki, ale niewiem co napisać Jezyk)
Hawkmoon
PostWysłany: Wto 21:01, 19 Gru 2006    Temat postu:

Mówię - Sam jesteś ciapa, a poza tym co ty wiesz o strzelaniu. - ale zgodnie z radą człowieka odsuwam się na bezpieczniejszy dystans. Szyję raz po raz strzałami w tego dzika, który szarżuje na Glorima, uważając, by nie trafić moich kompanów.
gucio
PostWysłany: Wto 17:16, 19 Gru 2006    Temat postu:

Od razu krzyczę do Glorima... CHODU!!!
Zwracam mój miecz w stronę dzika i zasłaniam się nim. Konkretnie to wbijam go w ziemię tak aby dzik nie mógł mnie drasnąć nie wbijając się na miecz. trzymam miecz aby dzik go nie przewrócił. Mówię do elfa:
- Hej ty... ciapeczko... Odsuń się i strzelaj w dziki z daleka. W bezpośrednim starciu nie masz szans.
Rozglądam się dookoła... Próbuje wypatrzyć drzewo na któr byłbym w stanie się wspiąc. Czekam na atak dzika. Obserwuje uważnie jego poczynania ale też śledzę czasami wzrokiem Glorima i drugiego kompana- elfa....
Morter de Lunarus
PostWysłany: Wto 15:24, 19 Gru 2006    Temat postu:

Dziki rozdzieliły się. Zaczeły krążyć w okół was z ogromną prędkością... W końcu ruszyły bezpośrednio na was. Jeden odyniec biegł wprost na Randalusa, drugi na Glorima. Patrzycie jak ogromne cielska szarżują na was.... Przez chwile zastanawiacie się jaka siła musi być skupiona na czubkach kłów zwierzęcia o tak dużej masie pędzącego z taką prędkością... Lepiej jednak chyba niesprawdzać się tego na własnej skórze... Zastanawiacie się też, czy to są zwyzjane dziki... Zachowują się wkońcu jakoś dziwnie... Zaatakowały was bez ostrzeżenia... Bez powodu... Ich działanie wygląda jakby było skoordynowane...
Hawkmoon
PostWysłany: Sob 12:24, 16 Gru 2006    Temat postu:

Poderwałem się z siedziska i zobaczyłem dzika pędzącego przez środek obozowiska. Cholera jasna nie można nawet posiedzieć w lesie, żeby nie zostać zaatakowanym Zakląłem i zdjąłem z pleców łuk, nałożyłem cięciwę i czekając na powrót dzików przysunąłem się bliżej kolegów. Nałożyłem strzałę na cięciwę i zobaczyłem bardzo śmieszny widok - Krasnoluda skaczącego w krzaki i za chwilę wychodzącego z nich klnącego jak szewc. Widzę powracające dziki. Celuję w łeb i wypuszczam strzałę i od razu przygotowuję się do następnego strzału.
gucio
PostWysłany: Czw 20:59, 14 Gru 2006    Temat postu:

Podnoszę się z miejsca. Widzę Glorima który gania się z jakimiś dzikami. klnę pod nosem:
- Nie dzisiaj parszywe gównojady... przerwałyscie mi sen.
Wyjmuję miecz i ide w kierunku Glorima. Nagle on uskakuje w krzaki. Ja się odsuwam w drugą stronę i zakrywam się mieczem. Obok mnie przelatuja dziki.
- Hej kompania... - krzyczę - Moz by tak otoczyć te paskudztwa.
Wychodzę na środek obozu i staję przy moim posłaniu. Rozglądam się dookoła. Miecz mój cały czas czeka w pogotowiu. krew sie we mnie gotuje gdy myśle że mi przerwano sen. Jednak walka to walka. Trzeba uśpić te dziki.
Schylam się do mojego psłania i wyjmuję spod niego buteleczkę w której niegdyś był browar.
- Jest pusta. W sam raz na dzika. - myślę sobie głośno.
Chwytam ją w lewą dłoń i czekam na wroga w pogotowiu...
RevaN
PostWysłany: Czw 17:20, 14 Gru 2006    Temat postu:

Dzik, który zachaczył rzeczy Glorima lekko zakurzył Glorima swoją szarżą. Krasnolud kichnął potężnie, zrywajac się z barłogu i stając na równe nogi. Zobaczył jakiegoś dzika, który wbiega w zarośla.
- Oooo... o? - zareagował, gdy zobaczył jak wraca razem z drugim dzikiem.
Niezbyt swiadomy co sie stało, starał się uniknąć kłów dzika, rzucając sie w krzaki.
Wypełznął z nich cały pokłuty, z pewnoścą niebyło to twarde lądowanie.
- Nie zmogą mnie zadne dziki! - powiedział, po czym wciął do rąk młot, który zawsze leżał koło niego, kiedy spał. Scisnął go mocniej w rękach i czekał, aż dziki wrucą.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group